Harcerska Afryka 2023 – cmentarz w Mbala

Jedziemy w północne rejony Zambii – do Mbala. Miejscowość ta położona jest tuż obok Jeziora Tanganika, przy granicy z Tanzanią. Do Demokratycznej Republiki Konga mamy stąd ok 150 km. Wcześniej nosiła nazwę Abercorn. To właśnie tam w czasie drugiej wojny światowej, po opuszczeniu ZSRS, trafili Polacy z Syberii. W tej części kraju odczuwamy znacznie większe zainteresowanie naszą obecnością niż gdziekolwiek indziej. Nic dziwnego, nie zapuszczają się tutaj przecież żadne wycieczki turystów. Oznacza to, że ta grupa Muzungu (białych) przyjechała w innym celu. Nie jest to jednak zainteresowanie w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Nastawienie osób, które spotykamy lepiej określa ,,podejrzliwość”. 

Po długiej i niełatwej drodze wieczorem docieramy na camping pod miastem. Wolimy trzymać się na uboczu żeby nie wzbudzać niepotrzebnego zainteresowania. Zimne górskie powietrze i silny wiatr zmuszają nas do założenia na siebie kolejnych warstw. Myśląc ,,Afryka” wielu myśli o piekącym Słońcu, nie do wytrzymania. Rzeczywistość potrafi być jednak diametralnie inna. Jesteśmy jednak na to przygotowani. Po wieczornej odprawie, która jest już swojego rodzaju rytuałem, kończącym każdy dzień, jemy kolację i kładziemy się spać.

Rano wita nas bezchmurne niebo, jednak chłód ciągle utrzymuje się po nocy. Pakujemy swoje rzeczy do samochodów 4×4, a następnie ruszamy w kierunku oznaczonego na mapie polskiego cmentarza. Po wjeździe do miasta obserwujemy ludzi, którzy od wczesnych godzin dokądś zmierzają. Niektórzy mają do przejścia nawet 30 km zanim znajdą się u celu. Kobiety w długich rzędach przy drodze, na prowizorycznie skleconych stołach, sprzedają owoce i warzywa. Czerwone pomidory starannie ułożone w stożki wykazują się znacznie większą równowagą niż sytuacja polityczna kraju i finansowa jego mieszkańców. Przekonujemy się o tym po dojechaniu na cmentarz…

Polska nekropolia położona jest na wzgórzu pod miastem. Spoczywają tu tzw. Sybiracy-Afrykańczycy, czyli Polacy deportowani w latach 40-tych z daw. Kresów Wschodnich, którzy na mocy traktatu Sikorski-Majski, razem z armią gen. Władysława Andersa, opuścili ZSRS i trafili do Afryki. Po długiej tułaczce, w końcu rozlokowani zostali w 22 polskich osiedlach wychodźczych, utworzonych na terenach dzisiejszej Zambii, Zimbabwe, Ugandy, Tanzanii, Kenii i RPA. Znalazły się tu przede wszystkim kobiety, dzieci, starcy i osoby niezdolne do działań wojskowych. Z relacji wielu świadków tych wydarzeń, których poznaliśmy na przestrzeni ostatnich lat, wiemy, że nie był to łatwy czas. Pomimo tego, wielu wspomina go jako najpiękniejszy w życiu. Ze skutej lodem i pełnej głodu Syberii nagle znaleźli się w ciepłych krajach, pełnych owoców, pięknej przyrody i zwierząt. Byli bezpieczni.

Szczególną rolę w wychowywaniu polskich dzieci i młodzieży z dala od Ojczyzny odegrało harcerstwo. W osiedlach działały drużyny, szczepy oraz hufce harcerek i harcerzy.  Organizowano zbiórki i obozy na sawannach. Świadomość tego, że 70 lat temu w miejscu w którym dziś się znajdujemy, zastępy zdobywały sprawności i składane były Przyrzeczenia Harcerskie,  sprawia, że czujemy z nim pewną więź – na wskroś czasu.

Mijamy tabliczkę Little Poland – nazwy tej do dziś używają mieszkańcy miasteczka – która niegdyś oznaczała drogę wjazdową do polskiego osiedla. Duch przeszłości wita nas serdecznie – niestety jako jeden z niewielu. 

Zapinamy 4×4 w naszych Nissanach Pajero, aby wspiąć się na stromą górę. Jedziemy ostrożnie omijając dziury głębokości naszych kół. W końcu ukazuje nam się ceglany mur cmentarza, wewnątrz którego widać jedynie gęste zarośla, ciernie i drzewa. Parkujemy obok i wyciągamy sprzęt. Z maczetami przedzieramy się przez zarośla, aby dostać się do polskiej kwatery. Coś jest jednak nie tak…

Po chwili naszych oczom nie ukazują się kształty grobów, które zapamiętaliśmy z naszej poprzedniej ekspedycji. Zamiast białych nagrobków z tablicami, na których wyryte były polskie imiona i nazwiska, widzimy jedynie ich porozrzucane fragmenty. Większość z nich została doszczętnie zniszczona kilofami, a metalowe krzyże skradziono. Ostały się jedynie 2 prostopadłościany z betonu, które kontrastują z resztą otoczenia. Wiemy, że i na nie lada chwila przyjdzie pora… 

Jesteśmy w szoku. Nie tego się spodziewaliśmy. Mieliśmy oczyścić nekropolię i odmalować ją na biało. Zamiast tego zbieramy gruzy w symboliczne kupki, próbując odtworzyć, który element znajdował się w danym miejscu. Pozostałości tablic staramy się połączyć, aby przygotować jak najdokładniejszą inwentaryzację stanu obecnego kwatery. Spędzamy nad tym wiele godzin, jednocześnie karczując zarośla, które utrudniają ocenę strat. Gdy kończymy, co prawda mamy pełną dokumentację, która (na to liczymy) posłuży do odbudowania grobów w przyszłości, jednak nie czujemy radości z wykonanego zadania. To smutny obraz.

Domyślamy się, że powodem zniszczeń była kradzież metalowych krzyży. Jak się dowiadujemy później, Chińczycy od tego roku rozpoczęli w Zambii ogólnokrajowy skup wszelkiego rodzaju metali, pośrednio zachęcają obywateli, którzy nie mogą znaleźć pracy do tego typu zachowań. Po chwili okazuje się, że być może nie był to jedyny powód. 

Na każdym zniszczonym grobie znajdujemy monetę 1 Kwacha w kolorze srebrnym oraz muszlę ślimaka wielkości pięści. Gdy informujemy o tym pracownika Muzeum Moto Moto dowiadujemy się, że tego typu przedmioty świadczą o praktykach szamańskich, które mają miejsce na nekropolii. Prawdopodobnie sytuacja ta ma więc podwójne podłoże. 

Po inwentaryzacji i dokumentacji w Muzeum przedmiotów, należących kiedyś do Polaków w Mbala – resztki butów, łopaty, motyki, maczety, garnki, misy etc. – wspólnie udajemy się pod pomnik z polskim godłem i napisem ,,Honor i Ojczyzna”, który znajduje się w samym centrum daw. osiedla. Na czarno białych zdjęciach mieści się pomiędzy okrągłymi chatami, krytymi strzechą, w których mieszkali nasi Rodacy. Dziś ostał się tylko on. 3 lata temu stał na terenie prywatnej posesji, jednak dziś stoi odgrodzony od niej metalową siatką. Wiele osób w okolicy sądzi, że to miejsce pochówku. To nawet dobrze, ponieważ daje mu to szansę na przetrwanie.

Pomnik oczyszczamy i odmalowujemy. Przy okazji spotykamy się z ludźmi w okolicy, którym opowiadamy o tym miejscu i jego historii oraz rozdajemy broszury informacyjne o programie, który prowadzimy od kilku lat. Niektórzy słyszeli o Polakach w Zambii, jednak w większości kojarzą nas z misjonarzami, prowadzącymi szkoły i przedszkola w tym kraju. Widzimy jednak, że nasze działania wzbudzają duże zainteresowanie i szacunek. Przypominają nam się wtedy słowa burmistrza miasta Rusape w Zimbabwe, który podczas uroczystości stwierdził, że ,,wszyscy powinniśmy tak dbać o historię swoich przodków i pamięć o nich jak Polacy”.

Po kilku dniach w Mbali zmierzamy do pozostałych Polskich Miejsc Pamięci na naszej trasie – Lusaki, Livingstone i Bwana M’Kubwa.

,,Harcerska Afryka 2023. Czuwamy! Polskie Miejsca Pamięci w Zambii” – Dofinansowano ze środków Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą ,,Polonika”

Scroll to Top