Harcerska Afryka 2023 – Bwana Mkubwa, Livingstone i Lusaka

Po skończeniu prac na cmentarzu w Mbala naszą grupę ogarnął niepokój. Po raz pierwszy zdarzyło się bowiem, że cmentarz, na którym wcześniej byliśmy, został umyślnie zniszczony. Pełni pytań i niepewności ruszyliśmy na południe. Kierunek – Bwana Kubwa.

Miasteczko, w którym działa najstarsza kopalnia w zambijskim Copperbelcie, leży nieopodal Ndola. Sam cmentarz położony jest nieco na uboczu, w niewielkim drzewnym zagajniku. Aby tam dojechać, musieliśmy zjechać z utwardzonej drogi, a nasz GPS stwierdził, że najkrótszą drogą będzie ta… przez nielegalną kopalnię. Ostatnie kilometry do cmentarza jechaliśmy więc starając się nie wpaść do żadnego z szybów, które znikąd mogły wyrosnąć pod naszymi kołami.

W końcu jednak w oddali ujrzeliśmy znajomy widok drzew otaczających cmentarz. Z sercem na ramieniu pokonaliśmy ostatnie kilkaset metrów. Wyskoczyliśmy z naszych dzielnych Pajero, aby ocenić stan cmentarza.

Kamień spadł nam z serca. Cmentarz stał, niezniszczony przez człowieka. Niestety, dostrzegliśmy liczne nowe drzewa, które zaczęły rozsadzać nagrobki i obalać krzyże. Cała nekropolia była w dużo lepszym stanie niż zniszczona Mbala, ale skala jej zarośnięcia i stan kamienia wprost wskazywał, że czeka nas tutaj kilka dni pracy.

Zakasaliśmy więc rękawy i wzięliśmy się do dokumentacji polskiej kwatery, a potem zaczęliśmy usuwać roślinność i czyścić nagrobki. Od początku naszym pracom przyglądały się dzieci z pobliskiego osiedla, zaciekawione ruchem na normalnie opuszczonej nekropolii. Zaczęły z nami rozmawiać, zainteresowane naszym przybyciem, a także historią tego miejsca.

Powoli już zapadał zmrok, gdy wyruszyliśmy w kierunku naszego noclegu – Chingoli, gdzie mieliśmy odwiedzić zaprzyjaźnioną szkołę, w której stoi Farm House, który Fundacja 20 pomogła sfinansować. Po drodze słyszeliśmy, że w jednym z samochodów doszło do jakiejś usterki. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że pękł nam „kangur” – rurowy zderzak zamocowany z przodu jednego z samochodów. Prawdopodobnie jeden ze spawów nie wytrzymał jazdy terenowej w naszym wykonaniu. Szczęśliwie, nauczyciele z technikum zaproponowali, że pomogą nam go naprawić!

Rano wróciliśmy do Bwana Kubwa, by dokończyć prace. Pojawiły się zaprzyjaźnione z nami dzieciaki. Jakie było nasze zdziwienie, gdy zaproponowały nam swoją pomoc! W ten sposób pokazaliśmy im, jak należy odpowiednio dbać o groby, aby przetrwały próbę czasu w trudnych warunkach pogodowych. I chociaż tego dnia nie udało nam się dokończyć prac, to mieliśmy okazję poznać większą liczbę mieszkańców osiedla, którzy odwiedzili nas, by porozmawiać o naszych pracach. Następnego dnia rano wróciliśmy na cmentarz, by dokończyć pracę, a następnie ruszyliśmy do centrum Bwana Mkubwa, gdzie stoi polski pomnik.

Podczas gdy pracowaliśmy, Słońce bezlitośnie świeciło w zenicie, rażąc nasze karki swymi gorącymi promieniami. Oczyszczanie pomnika nie miało nam zająć dużo czasu, także w międzyczasie już planowaliśmy, dokąd dojedziemy tego dnia. Nie wiedzieliśmy jednak, że nasza praca ma jeszcze przyśpieszyć…

W pewnym momencie dostrzegliśmy mężczyzn, podchodzących do nas z grabiami. Panowie bez słowa zaczęli zgrabiać liście dookoła pomnika. Pomocna dłoń, która została do nas znienacka wyciągnięta, pomogła nam bardzo szybko uporać się z pracami porządkowymi i ruszyć w dalszą drogę.

Prace na cmentarzach w Lusace i Livingstone ubiegły nam w dużo spokojniejszej atmosferze. Same cmentarze położone są w dużo bardziej zurbanizowanej okolicy, dzięki czemu szansa na to, że polskie groby zostaną uszkodzone przez ludzi jest dużo mniejsza. Na cmentarzu w Livingstone, który jest wyjątkowo rozległą nekropolią, polska kwatera zamieszkiwana jest jednak przez bezdomnych. Pomimo, że nie spotkaliśmy ich w trakcie naszej wizyty, to podczas prac trafialiśmy na liczne ich ślady. Groby były dość mocno zaśmiecone, plus znajdowały się tam przedmioty codziennego użytku, takie jak chociażby szczoteczki do zębów, butelki po napojach czy opakowania po jedzeniu. Same groby niszczeją na skutek roślinności – wiele z nich jest zagrożonych przez wrastające korzenie lub gałęzie, które rosną oparte o krzyże, mogąc prowadzić do ich przewrócenia. Uprzątnęliśmy i oznaczyliśmy polską kwaterę białoczerwonymi wstęgami, pozostawiając ślad naszej obecności na cmentarzu w tym jakże wyjątkowym miejscu, z którego tak blisko jest do słynnych Wodospadów Wiktorii.

Polska kwatera na cmentarzu w Lusace jest zdecydowanie największą, jaką mieliśmy okazję odwiedzić podczas wyprawy do Zambii. Pomocni panowie, którzy pracują na tym cmentarzu, pokazali nam plan nekropolii, dzięki któremu szybko odnaleźliśmy polskie nagrobki. Widać, że miasto dba o cały cmentarz, dlatego nasza obecność tam ograniczyła się do uprzątnięcia liści i wyczyszczenia grobów.

Podróżując po Afryce w poszukiwaniu polskich miejsc pamięci trudno jest cokolwiek zakładać, jak pokazuje nasza zambijska wyprawa. Niektóre cmentarze, jak Mbala, wymagają błyskawicznej interwencji, stojąc na krawędzi zniszczenia. Inne, jak Bwana Kubwa, degradują się w szybkim tempie ze względu na trudne warunki pogodowe i agresywną roślinność, przez co wymagają regularnych prac konserwatorskich i nadzoru. Jeszcze inne, jak te w Lusace, należy doglądać aby nie popadły w zapomnienie. Nasza wyprawa do Zambii, w trakcie której odkryliśmy zniszczenie polskiej kwatery w Mbala, pokazuje, jak istotna jest troszczenie się o Polskie Miejsca Pamięci w Afryce, doglądanie ich i wzbudzanie zainteresowania nekropoliami ze strony lokalnych władz i społeczności.

,,Harcerska Afryka 2023. Czuwamy! Polskie Miejsca Pamięci w Zambii” – Dofinansowano ze środków Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą ,,Polonika”

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top